Jak przestać się martwić i odnaleźć spokój ducha? Oto 5 sposobów:
1. Zacznij od Biblii zamartwiacza!
Jeśli jeszcze nie czytałeś książki “Jak przestać się martwić i zacząć żyć” Dale’a Carnegie , powinieneś jak najszybciej to nadrobić. Nie będę zamieszczać tutaj swojej własnej recenzji, bo w sieci znajdziesz ich całe mnóstwo. Skupię się jednak na metodzie czytania, a raczej pracy z tą niezwykle wartościową i ponadczasową książką (mimo, że została wydana po raz pierwszy w 1944 roku nadal skutecznie pomaga ludziom jak przestać się martwić). Sam autor sugeruje m.in., aby nie „połykać” jej od razu ale, aby czytać dwukrotnie każdy rozdział zanim przejdzie się do następnego. Ja dodam od siebie coś więcej:
Jeśli chcesz przestać się martwić, ta książka Ci w tym pomoże, pod warunkiem, że przyłożyć się do niej, a rady w niej zawarte wykorzystasz w praktyce. Czytaj, kontempluj, studiuj, podkreślaj, zakreślaj, skup się, skoncentruj się, staraj się zrozumieć, powtarzaj, wykonuj ćwiczenia, wypisuj ciekawe cytaty, ucz się ich na pamięć, notuj swoje spostrzeżenia. Poświęć tą książkę w sensie fizycznym, nie oszczędzaj jej, używaj kolorowych zakreślaczy, podkreślaj rysuj, maluj, zaznaczaj ulubione fragmenty, zawieraj tekst w tabele, ramki, notuj na marginesie. Ona ma być tylko dla Ciebie, abyś mógł do niej wracać w dowolnym momencie. Poprzez pilną, staranną i konsekwentną naukę oraz częste powtarzanie tych samych fragmentów zalejesz swoją podświadomość strumieniem konstruktywnych treści, co siłą rzeczy przełoży się na zmianę myślenia, a w konsekwencji na zmianę w działaniu.
Pamiętaj, że wiedza z zakresu rozwoju osobistego znajduje swoją wartość tylko i wyłącznie poprzez zastosowanie.
We wpisie Książka motywacyjna, która naprawdę odmieni Twoje życie znajdziesz więcej praktycznych wskazówek jak korzystać z tego typu literatury, aby uzyskać pożądane efekty. Bo to, co i czytasz i w jaki sposób czytasz, jest tak samo ważne.
2. Znajdź swój cel
Nadaj swojemu życiu głębszy sens. Zrób coś, aby świat stał się lepszym miejscem. Daj coś od siebie innym, poświęć cząstkę swojego wolnego czasu, aby zrobić coś dobrego. To pozwoli Ci nie tylko oderwać się od myśli o swoich problemach, sprawi, że zmienisz perspektywę, ale przede wszystkim nada Twojemu życiu głębsze znaczenie.
Jest taka opowieść o pewnym człowieku, który po śmierci stanął przed obliczem Pana. Całe doczesne życie był pracowity, uczciwy, nigdy nikogo nie oszukał, nie okradł, nie obraził. Wiódł poczciwy i bogobojny żywot, więc zupełnie się nie obawiał, kiedy nadszedł Dzień Sądu. Był pewien, że wrota do raju otworzą się przed nim szeroko.
Tymczasem Pan Bóg miał zafrasowaną minę:
– I cóż ja mam z Tobą począć, synu?
– Jak to Panie Boże?! – zdziwił się. – Przecież całe życie postępowałem zgodnie z Twoimi przykazaniami, nigdy nikomu nie wyrządziłem krzywdy. To oczywiste, że powinienem pójść do nieba! – rzekł oburzony.
– To prawda, nigdy nikomu nie zrobiłeś nic złego, ale też i dla nikogo nie zrobiłeś nic dobrego. Twoje ręce są czyste, ale puste, mój synu.
Cele mogą być różne. Jednym z moich celów jest pomagać ludziom, dawać im wytchnienie i nadzieję za pośrednictwem tego bloga. Czuję, że to co robię ma sens, pomaga wielu osobom, a moje ręce nie są puste. Z kolei moja koleżanka szczerze zaangażowała się w akcję „Otwarte klatki” i w ten sposób robi coś dobrego dla naszych braci mniejszych. Ona również odnalazła sens.
Nieważne co zrobisz. Niech Twoje życie nabierze głębszego sensu. Nie chodzi przecież o pustą konsumpcyjno-egzystencjalną wegetację, ale o coś więcej. Każdy z nas w głębi serca to czuje i za tym tęskni. Jeśli już coś zdecydujesz, wytrwaj w postanowieniu. Pomogą Ci w tym MOTYWATORY CELU.
3. Poświęć 7 minut dla ducha…
Codziennie poświęć 7 minut na modlitwę, medytację lub afirmację. Bez względu na to, co się dzieje, zatrzymaj się na 7 minut. Weź głęboki oddech i powiedz sobie:
Teraz jest czas dla mojego ducha!
Uczyń z tego nawyk. Na początku może być Ci trudno. Doskonałą metodą jest posiłkowanie się modlitwą/medytacją lub afirmacją prowadzoną. Jest to nic innego jak nagranie. Możesz skorzystać z gotowców lub nagrać swój własny głos w telefonie np. przygotuj 7 minutowy zestaw modlitw, najlepiej, abyś modlił się w jakiejś intencji np. spokoju ducha, uwolnienia z nałogu zamartwiania się, uspokojenia umysłu i serca etc. Możesz też nagrać zestaw dowolnych afirmacji. Gdy tylko nadejdzie czas 7 minut dla ducha, wyciągasz telefon, słuchawki, zamykasz oczy i pogrążasz się w modlitwie/afirmacji czy medytacji. Aby było łatwiej wdrożyć ten nawyk postaraj się to robić zawsze o tej samej godzinie. Zastanów się, kiedy możesz w ciszy i skupieniu poświęcić 7 minut dla ducha i trzymaj się tego.
Przeczytaj również Rzeźbij ducha ćwiczeniami.
4. …i 7 minut dla ciała
Kiedy się martwisz, popadasz w rodzaj apatii, zniechęcenia i bezsilności. Ten stan może trwać kilkanaście minut, kilka godzin, a nawet kilka dni. Czujesz wtedy, jakby Twoje ciało ważyło tonę i absolutnie nic nie jest w stanie ruszyć Cię z łóżka, z kanapy czy sprzed ekranu telefonu, w który aktualnie wlepiasz swój zbolały wzrok. A mimo to, musisz się zmusić do ruchu. Musisz przerwać błędne koło, w którym utkwiłeś.
Wyobraź sobie, że zmartwienia zalegają w Twojej krwi jak muł. Jeśli zaczniesz się ruszać, krew zacznie krążyć szybciej i przepchnie tą błotnistą zawiesinę zmartwień.
Jeśli tkwisz właśnie w powyżej opisanym stanie, wstań i zrób coś energicznego tylko przez 7 minut (możesz nawet nastawić stoper):
- Pobiegaj – wystarczą 3 okrążenia wokół bloku (wychodzi 2m33sek na jedno okrążenie). Nie, nie musisz od razu planować biegania. Ach, zacznę od jutra, od poniedziałku, od wakacji, od Nowego Roku. Zacznę, jak tylko kupię sobie specjalne buty do biegania i super wygodne legginsy, i jeszcze wypasiony gadżet do monitorowania pracy serca i pulsu. Wstań teraz, natychmiast, w tej chwili, załóż pierwsze lepsze buty sportowe (zakładam, że w dniu zamartwiacza i tak masz na sobie wygodny dres, więc nawet nie musisz się przebierać), wyjdź z domu i przebiegnij się 7 minut i wróć do domu. Każdy to umie, nie potrzebujesz specjalnej techniki. Chodzi o to, żeby krew zaczęła krążyć szybciej.
- Jeśli już naprawdę nie chce Ci się biegać, bo (i tutaj lista wymówek): pada deszcz, bo zimno, bo jednak te dresy, które masz na sobie są poplamione, a Ty masz tłuste włosy (wszak to dzień zamartwiacza) i nie chcesz, żeby Cię zobaczył sąsiad z naprzeciwka, rozwiń matę (zwykły dywan też będzie dobry) i ćwicz przez 7 minut. Nie musisz od razu szukać super efektywnego zestawu ćwiczeń z Chodakowską, po prostu zrób pierwsze lepsze ćwiczenia, jakie przyjdą Ci do głowy. Mogą to być zwykłe pajacyki, przysiady, brzuszki. Ważne, żeby krew w żyłach przyspieszyła i żeby na Twoim zafrasowanym licu pojawiły się rumieńce.
- Jeśli powyższe propozycje są ponad Twoje siły fizyczne i psychiczne, wyjmij odkurzacz lub mopa i sprzątaj energicznie przez 7 minut. To też sprawi, że pobudzisz krążenie, a widok czystej podłogi dodatkowo poprawi Ci nastrój.
Dlaczego 7 minut? Bo jest szansa i to spora, że kiedy już się ruszysz i zobaczysz jak bardzo to pomaga, wcale nie będziesz chciał przerwać. Całkiem prawdopodobne, że dobijesz do 10, a nawet 15 minut. A to stanowi już solidną porcję ruchu. Jeśli tak się nie stanie, nic nie szkodzi. 7 minut energicznego biegania, ćwiczenia czy odkurzania z całą pewnością spełni swoje zadanie i sprawi, że poczujesz się lepiej.
5. Korzystaj z Narzędziownika zamartwiacza
Jeśli jesteś osobą ze skłonnością do nadmiernego martwienia się, powinieneś po pierwsze: stworzyć Narzędziownik zamartwiacza, a po drugie: aktywnie z niego korzystać. To taki podręczny zestaw narzędzi i metod skutecznych w radzeniu sobie z zamartwianiem się. Narzędziownik to bardzo użyteczna, a wręcz niezbędna forma samopomocy, która powinna być na wyposażeniu każdego zamartwiacza. Dlaczego? Już tłumaczę.
Standardowe narzędziowniki z przyrządami do majsterkowania znajdują się w większości domów (panowie je uwielbiają). Wyobraź sobie stan Twojego umysłu jako dom. Jeśli jesteś optymistą, dobrze radzisz sobie ze stresem, nie zamartwiasz się specjalnie nawet w obliczu problemów, to masz szczęśliwe życie! Mieszkasz w luksusowej willi, w której wszystko działa bez zarzutu, więc nie potrzebujesz specjalnie nawet młotka.
Jeśli natomiast często popadasz w melancholijne stany, ciągle się czymś zamartwiasz i jesteś przygnębiony, to oznacza, że mieszkasz w starym, zrujnowanym domu, w którym co chwila coś się psuje i wymaga naprawy: pęknięta rura, dziurawy dach, skrzypiące drzwi, wypadające zawiasy, odpadający tynk. Wyobraź sobie liczbę narzędzi, które musisz posiadać, aby jakoś funkcjonować w tak trudnych warunkach? Narzędzia hydrauliczne, stolarskie, malarskie, warsztatowe, etc. Oczywiście, zawsze możesz w takiej sytuacji skorzystać z pomocy fachowców (psychoterapeuta, psycholog), ale to wiążę się z kosztami.
Tak więc, jeśli jesteś zamartwiaczem, powinieneś posiadać swój własny zestaw narzędzi. Możesz oczywiście skorzystać z Narzędziownika zamartwiacza dostępnego na blogu, ale dobrze, żebyś go uzupełnił również o swoje własne, znane i sprawdzone metody. Zgromadź je w dowolnym miejscu: w jednym pliku, segregatorze, zeszycie i korzystaj z nich, w chwilach, kiedy się martwisz. Próbuj, testuj, używaj, zmieniaj, adaptuj, inspiruj się, a jeśli któraś z metod przyniesie pożądany rezultat i sprawi, że poczujesz się lepiej, dodaj ją natychmiast do swojego narzędziownika.
Mam nadzieję, że tych kilka sposobów ukoi Twoje skołatane nerwy, uspokoi zmartwiony umysł i pozwoli Ci się mniej martwić.
Jeśli znasz jakieś fajne, użyteczne narzędzie, korzystasz z niego i możesz śmiało polecić innym, podziel się proszę w komentarzu. Ważne, żeby skutecznie pomagało na zamartwianie się.
[…] Czytaj więcej: 5 sposobów jak przestać się martwić i odnaleźć spokój ducha […]