Narzędziownik zamartwiacza

W sieci zmartwień – od dzieciństwa do starości

w sieci zmartwień

W sieci zmartwień od najmłodszych lat

Każdy ma zmartwienia na miarę swojego wieku. Dzieci również potrafią mieć mnóstwo zmartwień. Są one poddawane coraz większej presji, aby się uczyć, rozwijać, zdobywać nowe umiejętności. Jeśli zabawki to koniecznie edukacyjne (zabawa dla samej zabawy wydaje się być marnotrawstwem czasu), jeśli języki obce w przedszkolu, to najlepiej dwa. Dochodzi do tego coraz więcej zajęć dodatkowych rozwijających pamięć, koncentrację, wnikliwość, inteligencję, zdolności, czyli szeroko pojętą inteligencję intelektualną. Nie bez powodu powstaje coraz więcej placówek, które obiecują rozwinąć potencjał Twojego dziecka i uczynić z niego niemal geniusza. Wszystko to, aby dziecko do „czegoś” w życiu doszło, „coś” osiągnęło, a pod słowem „coś” kryje się najczęściej jedno: kariera, pieniądze, popularność, a co za tym idzie wysoka pozycja społeczna.

Zbyt często zapominamy, że rozwój intelektualny, nie zawsze idzie w parze z rozwojem emocjonalnym. I w tej małej dziecięcej główce zaczynają się kłębić zmartwienia: czy spełnia oczekiwania rodziców? Czy jest dość zdolne, inteligentne, mądre, grzeczne?

Martwiące się dziecko to przyszły martwiący się dorosły

Następnym etapem „sieci zmartwień” jest rywalizowanie o akceptację grupy rówieśników, w przedszkolu, w podstawówce. Dzieci potrafią być bardzo okrutne względem siebie, a odrzucenie jednostki przez grupę bywa bardzo bolesne. Człowiek dorosły panicznie boi się odrzucenia, a co dopiero dziecko? Małe dziecko potrafi bardzo przeżywać, jeśli inne dzieci nie chcą się z nim bawić lub gdy czuje, że w jakiś sposób odstaje od grupy.

W szkole zaczyna się również lęk o oceny: dostanę dobrą czy złą ocenę, zdam czy nie zdam, moja nauka zostanie doceniona czy też nie, rodzice będą ze mnie zadowoleni czy mnie zganią. Dzieci mają problemy na miarę swojego wieku i jeśli zawczasu nie nauczą się sobie z nimi radzić, zamienią się w zamartwiających się dorosłych.

Pierwsze zauroczenia i zawody miłosne, matura, wybór kierunku studiów, egzaminy, obrona pracy dyplomowej to powody do zmartwień dla większości osób wchodzących w dorosłość. Często bywa tak, że jedno zmartwienie zostaje natychmiast zastępowane przez kolejne. Gdy już ukończymy studia zaczynamy się przejmować, czy znajdziemy pracę, jeśli już ją znajdziemy boimy się, czy sobie w niej poradzimy lub czy nas nie zwolnią. Obawiamy się czy dostaniemy kredyt, czy znajdziemy odpowiedniego partnera, czy założymy rodzinę, czy będziemy mieć dzieci etc. Jeśli już mamy dzieci martwimy się o ich przyszłość. Martwimy się o pracę, pieniądze, zdrowie, rodzinę, o siebie i o innych. Tkwimy w sieci zmartwień, praktycznie, aż do śmierci. Spirala lęku, trosk i niepewności nigdy się nie kończy, chyba, że to my z nią skończymy.

Rozwijanie inteligencji emocjonalnej jako sposób na martwienie się

Radzenie sobie z emocjami to chyba jedna z najważniejszych i najcenniejszych umiejętności, jaką możemy w życiu zdobyć. Czy nie jest tak, że większość życiowych problemów wynika właśnie z jej braku lub niewystarczającego jej wykształcenia? Złość, gniew, lęk, zazdrość, smutek, bezradność to emocje, które są jak najbardziej naturalne. Nowoczesna psychologia uczy, że nie ma złych emocji, jedne są przyjemne, inne przykre, ale z całą pewnością żadna z nich nie ani jest zła, ani niepożądana. Wszystko rozbija się o to, w jaki sposób na nie reagujemy. Czy zżerają nas od środka, czy umiemy je rozpoznać i zrobić z nich właściwy użytek. Emocje są jak kontrolki bezpieczeństwa, pełnią rolę informacyjną i to od właściwego reagowania na nie, zależy stan naszego umysłu. W gruncie rzeczy zależy od tego całe nasze życie.

Osoby, które nie radzą sobie z emocjami są zdane na pastwę zmartwień, bo nie wykształciły w sobie właściwych mechanizmów obronnych. Aby zagłuszyć odczuwanie przykrych emocji nieświadomie popadają w nałogi, choroby mentalne i fizyczne, destrukcyjne zachowania etc. Aby uciec od piekła jakie często rozpętuje się w ich głowie, bezwiednie tworzą jeszcze większe piekło w codziennym życiu swoim, a często i swoich bliskich. Osoba, która się martwi nie radzi sobie z takimi emocjami jak lęk, niepokój, bezsilność. Gdyby potrafiła zapanować nad emocjami, przestałaby się nadmiernie przejmować.

Rozwój kompetencji emocjonalnych

Inteligencja emocjonalna obejmuje nie tylko samą świadomość emocjonalną, czyli umiejętność rozpoznawania i kontrolowania własnych stanów umysłowych, ale ma o wiele szerszy zakres. Dotyczy m.in. samooceny, umiejętności radzenia sobie ze stresem, empatii, asertywności, motywacji, zdolności adaptacyjnych. Jeśli mamy jakieś braki, w którymś z podanych wyżej obszarów (a najczęściej je mamy), wtedy mamy skłonność do nadmiernego przejmowania się, bo np. nie radzimy sobie ze stresem, mamy niską samoocenę, brak nam asertywności, motywacji. Dlatego tak ważne jest, aby rozwijać naszą inteligencję emocjonalną, a tym zajmuje się dziedzina zwana rozwojem osobistym.

Jak przerwać sieć zmartwień?

Należy zacząć od naszych dzieci, bo w dzieciństwie wszystko się zaczyna. Nauczmy nasze dzieci jak radzić sobie z emocjami, a w konsekwencji jak się nie martwić i reagować na bieżąco na problemy dnia codziennego.

Niektóre placówki stają się prekursorami i prowadzą zajęcia rozwijające inteligencję emocjonalną u dzieci. Uważam, że jest to o wiele ważniejsze niż kolejny obcy język czy nauka gry na instrumencie.

System edukacji państwowej powinien wprowadzić do podstawy programowej zajęcia pt. „Jak radzić sobie z martwieniem się”. Brzmi utopijnie, ale jak wiele dobrego by to przyniosło, gdybyśmy od najwcześniejszych lat nauczyli się radzić sobie sami ze sobą? W ostatnich kilkunastu latach toczyła się batalia o edukację seksualną wśród dzieci. A co z edukacją emocjonalną? Czy to nie jest kwestia znacznie bardziej istotna, bo sięgająca do głębi, do naszego wnętrza, czyli do przyczyny wszelkich naszych trosk i problemów?

Zachowajmy higienę emocjonalną

Uczmy się na temat procesów zachodzących w naszym umyśle i związanych z nimi emocjami. A przy okazji uczmy też nasze dzieci od najwcześniejszych lat. Rozmawiajmy o emocjach, uczmy je jak radzić sobie z problemami, podsuwajmy im odpowiednie narzędzia. Jest i tak wiele. Uczmy je, że mają wpływ na swoje życie, myślenie, emocje.

Jak to zrobić?

1. Jak najczęściej rozmawiajmy o emocjach
2. Uczmy dzieci rozpoznawać emocje
3. Czytajmy książeczki o emocjach
4. Uczmy dzieci konstruktywnej wizualizacji
5. Wpajajmy dzieciom wartości duchowe
6. Podsuwajmy narzędzia do radzenia sobie ze zmartwieniami
7. Praktykujmy razem właściwe myślenie

 

Dzisiejszy wpis jest zaledwie muśnięciem tak istotnego tematu jakim jest nauka radzenia sobie z emocjami od najwcześniejszych lat. Bardzo ważne jest jednak, aby w ogóle zdać sobie sprawę z tego, że zamartwianie się jest procesem, który ma swoje korzenie w dzieciństwie. Gdyby dorośli zawczasu wyposażyli nas w odpowiednie narzędzia i nauczyli nas jak się nimi posługiwać, dzisiaj martwilibyśmy się o wiele mniej.

Dodaj komentarz

avatar
  Subskrybuj  
Powiadom o