Droga do spokoju ducha

Spokój ducha NA SPOKOJNIE

spokój ducha

Dążenie do spokoju ducha, a co za tym idzie wkroczenie na ścieżkę rozwoju osobistego, jest warunkiem niezbędnym, aby przestać się martwić oraz stać się szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Ale jak wiadomo, nadmiar nawet dobrej rzeczy potrafi zaszkodzić. Jeśli zbyt usilnie próbujemy przestać się martwić i robimy wszystko, aby odnaleźć wewnętrzną harmonię, efekt może być odwrotny do zamierzonego.

 

Podobnie jest z ruchem fizycznym. Odpowiednia ilość sportu pozwala nam cieszyć się dobrym zdrowiem i samopoczuciem, ale jeśli uprawia się go w nadmiarze, pojawia się wyczerpanie i spadek energii. Można też nabawić się różnego rodzaju kontuzji, a nawet trafić do szpitala z powodu przeforsowania organizmu.

Woda pomimo tego, że jest eliksirem życia, w nadmiarze również może zaszkodzić. Przewodnienie grozi nam w momencie, gdy dostarczymy do organizmu zbyt dużą ilość wody w krótkim czasie. Może wtedy dojść do spadku poziomu elektrolitów, niewydolności i obrzęku narządów wewnętrznych.

Nadmiar jest zazwyczaj kontrproduktywny, czyli daje skutki przeciwne do zamierzonych. Rozwój osobisty praktykowany zbyt intensywnie również może stać się dla nas kontrproduktywny i sprawi, że zamiast upragnionego spokoju będziemy odczuwać coraz większe napięcie.

 

Spokój ducha źródłem niepokoju?

Jeżeli zbyt mocno zafiksujemy się na punkcie rozwoju osobistego, możemy z tego powodu odczuwać bardzo skrajne i nieprzyjemne emocje.

Z jednej strony mówimy do siebie: „Za mało dzisiaj ćwiczyłem, nie modliłem się, nie medytowałem, nie uprawiałem jogi, nie czytałem motywujących książek, nie pracowałem nad sobą, nie robiłem wizualizacji ani afirmacji, nie pisałem w dzienniku.”

Z drugiej zaś strony robimy sobie wyrzuty: „Znów się czymś martwię, boję się, czuję napięcie, lęk, niepokój lub jestem do niczego, nie potrafię przestać się martwić, coś jest ze mną nie tak, spokój ducha jest dla mnie nieosiągalny”.

W obu przypadkach może to oznaczać, że droga, którą postanowiliśmy kroczyć, aby odnaleźć spokój ducha, stała się dla nas źródłem niepokoju, frustracji i stresu. I tym samym oznacza, że wpadliśmy w pułapkę. Jak się z niej wydostać?

 

Daj sobie czas

“Kto ma do przezwyciężenia niepokój całego życia, nie powinien oczekiwać od razu zupełnego powodzenia. Lecz posiew spokoju jest już w nim zasiany! Myśl ta już go więcej nie opuści. Nie powinno się jednak jej nazbyt pielęgnować. Wszystko musi wyrosnąć i wyrośnie rzeczywiście, kiedyś, samo przez się, z wewnątrz.”

Prentice Mulford

 

Zakładam, że skoro tu trafiłeś i czytasz te słowa, to ziarenko spokoju ducha zostało w Tobie zasiane. A przynajmniej masz intencję, świadomą lub podświadomą, aby tak się stało.

Wyobraź sobie, że postanowiłeś posadzić kwiatki w ogrodzie. Co robisz? Siejesz drobne nasionka, podlewasz je co jakiś czas, pielisz i pozwalasz, aby same wyrosły. Nie biegasz jak małe dziecko co 5 minut i nie sprawdzasz efektów swojej pracy i nie złościsz się, że jeszcze nie wykiełkowały, ale cierpliwie czekasz. Tak właśnie jest z rozwojem osobistym. Roślina, którą postanowiłeś wyhodować jest najpiękniejszą z możliwych w duchowym świecie – to kwiat spokoju ducha. A on potrzebuje Twojej uwagi i pielęgnacji, ale przede wszystkim czasu i cierpliwości.

Zastanów się, co się dzieje pod powierzchnią, kiedy nasionko już spocznie w ziemi? Zaczyna pulchnieć, kiełkować i poszukiwać środków do utrzymania się przy życiu. Korzenie penetrują ziemię, rozchodzą się we wszystkich kierunkach, żywe komórki dzielą się i wkrótce osiągają liczbę milionów, a każda z nich jest inteligentna, wie czego chce i jak to dostać. Ileż się dzieje przez ten czas pod ziemią, zanim Twoim oczom ukaże się łodyżka powoli wystrzeliwująca do góry?

Tak samo jest ze spokojem ducha. Jeśli cierpliwie pozwolisz mu w sobie rosnąć, będziesz wykonywał niezbędne zabiegi pielęgnacyjne, to po jakimś czasie ujrzysz efekt swoich starań.

 

Po prostu idź tą drogą

Zachowanie cierpliwości w rozwoju osobistym nie należy utożsamiać z biernością. Spośród narzędzi, którymi dysponujesz, wybierz te, które najlepiej na Ciebie wpływają i praktykuj je z umiarem. Módl się, medytuj, czytaj, afirmuj, ćwicz się w pozytywnym myśleniu po troszku każdego dnia, a osiągniesz upragniony cel.

Z pomocą przychodzi tu metoda Keizen, czyli po naszemu metoda małych kroczków. Rób codziennie 1 mały krok, a w ciągu roku zrobisz ich, aż 365, czyli odbędziesz całkiem daleką podróż w głąb siebie. Pomyśl, że dzisiaj jesteś bliżej do odkrycia spokoju ducha w sobie, niż byłeś wczoraj, a jutro będziesz bliżej, niż jesteś dzisiaj.

Nasionko wzrasta w swoim własnym tempie. Jeśli będziesz je podlewał odpowiednio, czyli koncentrował na niej swoją umiarkowaną uwagę, wyrośnie z niej piękny kwiat. Jeśli przelejesz roślinkę, czyli przesadzisz ze swoimi staraniami, roślinka zmarnieje. W świecie duchowym, niczego nie można przyspieszyć. Trzeba iść cierpliwie tą drogą, a wszystko objawi się dla nas we właściwym czasie.

„Tajemnicą i pięknością wewnętrznego spokoju jest to, że rośnie on jak żyto lub pszenica, w milczeniu, nieświadomie. Za dwa, trzy, pięć lat zmienią się wszystkie gesty, staną się nawykiem, będą harmonijne”.

Prentice Mulford

 

Pamiętaj, że najważniejsza jest świadomość celu i przekonanie o trafności jego wyboru. Podczas, gdy świat dookoła nadal biegnie w szaleńczym wyścigu po dobra materialne, łamiąc sobie przy tym nogi, Ty już wiesz, co daje prawdziwe szczęście. Nieważne jak długo Ci to zajmie. Ważne, że idziesz właściwą drogą we właściwym kierunku, a spokój ducha już w Tobie kiełkuje…

Czytaj także: Trening ducha. Rzeźbij ducha ćwiczeniami

Polub nasz fanpage

 

2
Dodaj komentarz

avatar
2 Wątki w komentarzach
0 Odpowiedzi na wątek
0 Obserwujący
 
Najczęściej reagowany komentarz
Najgorętszy wątek komentarza
1 Komentuj autora
Piotr Autorzy ostatnich komentarzy
  Subskrybuj  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Piotr
Gość
Piotr

Dziękuję

trackback

[…] Czytaj także Spokój ducha NA SPOKOJNIE […]