Droga do spokoju ducha

Nadmierne zamartwianie się – podejście psychologiczne czy duchowe?

zamartwianie się

Do napisania dzisiejszego wpisu zainspirował mnie komentarz jednego z czytelników. Zauważył on, że tematyka Spokoju Ducha mocno ewoluowała z treści typowo psychologicznych do tematów związanych z szeroko pojętą duchowością. Oczywiście wszystkie teksty zachowały wspólny mianownik jakim jest myśl przewodnia bloga– jak przestać się martwić i odnaleźć spokój ducha. Niemniej jednak ów czytelnik wspomniał, że dla wielu osób, które nie wierzą w Boga, Siłę Wyższą, a kierują się w życiu głównie logiką i pragmatyzmem takie podejście do tematu może być nieco zniechęcające. Co więc pomoże najlepiej na nadmierne zamartwianie się – psychologia czy duchowość?

Ponieważ uważam, że w tym komentarzu został poruszony bardzo ważny problem, który z pewnością dotyczy wielu czytelników bloga, postanowiłam go rozwinąć w formie osobnego wpisu.

 

Misja bloga Spokój Ducha

Od samego początku powstania bloga jego celem było pomóc jak największej rzeszy zamartwiaczy osiągnąć taki stan umysłu i ducha, aby mogły one skutecznie sobie radzić z narastającym lękiem, niepokojem i niepewnością. Aby potrafiły zracjonalizować swoje obawy, zidentyfikować problem i znaleźć na niego rozwiązanie bądź też jego substytut – wytłumaczenie. Chodzi o to, że wiele problemów jesteśmy w stanie racjonalnie i skutecznie rozwiązać za pomocą np. narzędzi stricte psychologicznych. Są jednak zmartwienia, które spędzają sen z powiek wielu osobom i na które nie ma logicznego rozwiązania lub jakiejś chociażby psychologicznej formy zdystansowania się. Jedynym sposobem na znalezienie emocjonalnej ulgi jest często wytłumaczenie – Dlaczego tak się dzieje? Jaki jest tego sens? A tutaj z pomocą mogą przyjść rozmaite narzędzia duchowe.

 

Tam gdzie kończy się psychologia zaczyna się duchowość

Te słowa Carla Gustava Junga są chyba najlepszym wytłumaczeniem na to dlaczego na blogu zaczęły pojawiać się treści związane z duchowością. Zamartwianie się to temat, który fascynuje mnie od dawna. Przez wiele lat badałam skomplikowane mechanizmy ludzkiej psyche jakie w tym procesie samoudręczania się zachodzą. Znalazłam, stworzyłam i zebrałam do kupy wiele skutecznych narzędzi psychologicznych do przezwyciężenia tego stanu. Patrz Narzędziownik zamartwiacza. Wiele z nich z powodzeniem praktykowałam na sobie i mogę śmiało powiedzieć, że są one rzeczywiście skuteczne. Niemniej jednak w pewnym momencie samo podejście psychologiczne przestało mi wystarczać i zapragnęłam drążyć głębiej.

 

Zamartwianie się – 2 poziomy wsparcia:

Poziom 1 – Psychologia

Najbardziej podstawowa, logiczna i dostępna dla każdego z nas bez względu na poglądy i przekonania forma wsparcia to bez wątpienia pomoc psychologiczna. Psychologia przychodzi z pomocą zarówno w trudnych momentach, jak i przewlekłych stanach destabilizacji emocjonalnej. Pozwala rozłożyć na czynniki pierwsze i zracjonalizować cały proces jakim jest zamartwianie się. Dzięki temu neutralizuje jego negatywne skutki, jakie odczuwamy w postaci nieprzyjemnych emocji.

Psychologiczne podejście do tematu pomaga najbardziej skutecznie jeśli przedmiotem naszym zmartwień są sprawy dnia codziennego, klasyczne zamartwianie się na zapas, mniejsze i większe „obsesje”, które obiektywnie rzecz biorąc nie są aż tak poważne. To my poprzez karmienie ich naszą uwagą, strachem i wyobraźnią pozwalamy im urosnąć do rangi wielkiego problemu. Tutaj używając odpowiednich narzędzi psychologicznych nieźle sobie poradzimy.

 

Poziom 2 – Duchowość

Ze zmartwieniami dnia codziennego jesteśmy w stanie żyć i radzić sobie z nimi lepiej lub gorzej. Najczęstszą i najbardziej odczuwalną dla większości konsekwencją zamartwiania się jest niska jakość życia. Chodzi tu głównie o brak umiejętności cieszenia się z życia, rozgoryczenie, niezadowolenie, frustrację czy niemożność wykorzystania w pełni swojego potencjału itd. Jako zamartwiacze funkcjonujemy po prostu dużo poniżej naszych możliwości emocjonalnych. Mimo to funkcjonujemy.

Prawdziwe schody zaczynają się wtedy, kiedy zaczynamy doświadczać w naszym życiu obiektywnie ciężkich zdarzeń takich jak: śmierć bliskiej osoby, poważna choroba, bankructwo, bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia, rozmaite traumy itd. Można by uznać, że wtedy mamy pełne prawo i społeczne przyzwolenie na to, żeby się zamartwiać. Tu z pomocą mogą nam jednak przyjść narzędzia pochodzące z wyższego poziomu wsparcia – duchowości.

O ile psychologia jest dostępna i przyswajalna bez problemu dla większości zamartwiaczy, o tyle duchowość już niekoniecznie. Z wiarą jest jak z miłością, albo jest albo jej nie ma. I ktoś kto nie wierzy, po prostu nie wierzy i ciężko mu w związku z tym czerpać z tego typu zasobów. Pojmuję tutaj wiarę w kontekście bardzo szerokim. Nie chodzi o religię, wyznanie czy przekonanie o istnieniu Boga. Bardziej o przekonanie o istnieniu i działaniu sił wymykających się zwykłemu ludzkiemu rozumowaniu.

 

Zamartwianie się a brak umiejętności czerpania z zasobów duchowych

Co w związku z tym mają zrobić osoby, które nie potrafią, nie mogą lub nie chcą zagłębiać się w duchowy aspekt problemu jakim jest zamartwianie się?

Mogą nadal z powodzeniem opierać się na wsparciu psychologicznym. Pozwoli im to podążać nieco okrężną drogą, ale wciąż jest to droga do spokoju ducha. Narzędzia, które oferuje nam nowoczesna psychologia są skuteczne, praktyczne i dostępne dla każdego, dlatego warto z nich korzystać.

Mogą również postarać się przejść o poziom wyżej i skorzystać z narzędzi duchowych. Duchowość jest swoistą drogą na skróty do spokoju ducha, dlatego warto ją rozważyć i próbować w sobie rozwijać. Tak, duchowość można w sobie rozbudzić, praktykować i rozwijać. Można jej doświadczać niekoniecznie w sensie religijnym/wyznaniowym tak samo jak można być osobą uduchowioną, ale nie wyznawać żadnej religii.

Duchowość to pojęcie o wiele szersze, wymykające się poza wąskie ramy religii. To wyższy wymiar psychiki należący do sfery nadnaturalnej, który po prostu o wiele lepiej, skuteczniej i szybciej pozwala nam sobie poradzić z naszymi ziemskimi problemami. Duchowość świecka to m.in. medytacja, joga, afirmacje, praktykowanie uważności, medytacja mindfulness, zgłębianie filozofii, czytanie książek z zakresu rozwoju osobistego itd. Jednym słowem wszystko to, co prowadzi nas do wewnętrznego samodoskonalenia się.

 

Warto zauważyć i spróbować pobudzić uśpiony obszar duchowości, który drzemie w każdym z nas. Nie jest tajemnicą, że psychologowie i psychiatrzy  mają najmniej pacjentów właśnie wśród osób, które praktykują jakąś formę duchowości. Przez te wszystkie lata zajmowania się problematyką zamartwiania się doszłam do podobnego wniosku co Carl Gustav Jung. Ujęłabym go w następujących słowach: psychologia tłumaczy, ale dopiero duchowość pozwala zrozumieć.

Zapraszam na facebook

Dodaj komentarz

avatar
  Subskrybuj  
Powiadom o