Przez lata zajmowania się problematyką zamartwiania się doszłam do zaskakującego wniosku. Większość osób jest w stanie całkiem dobrze radzić sobie z martwieniem się na poziomie świadomym. Przyswojenie określonych zasad, zmiana nawyków myślowych, a przede wszystkim aktywnie korzystanie z Narzędziownika Zamartwiacza pozwala ograniczyć ten negatywny proces umysłowy do znośnego minimum. Co jednak kiedy to martwienie się przejdzie ze stanu świadomości do podświadomości?
Nadmierne martwienie się to taka przywra, która nie lubi opuszczać umysłu swojego idealnego nosiciela – zamartwiacza. Jeśli zostanie wyrugowana ze świadomego myślenia, może na odchodnym z powodzeniem uczepić się naszej podświadomości. I możemy kompletnie nie zdawać sobie z tego sprawy, zwłaszcza, kiedy ta przywra przejdzie do stanu letalnego. Zawinięta w bezpieczny kokon nieświadomości tkwi w nas nadal i tylko czeka na odpowiedni moment, żeby ponownie zaatakować.
A my tymczasem, jesteśmy pewni siebie i dumni z tego, że poradziliśmy sobie z negatywnym myśleniem. Nosimy dumne miano byłych zamartwiaczy i jesteśmy przekonani, że skoro potrafimy skutecznie korzystać z odpowiednich narzędzi psychologicznych, nic nas nie złamie. Do czasu…
Sygnał od podświadomości
Przychodzi ciężki okres w pracy, w związku, choroba, jakieś nieprzewidziane zdarzenia. W zasadzie nie martwimy się nimi na poziomie świadomym, bo wiemy doskonale o tych wszystkich mechanizmach rządzących naszym umysłem, potrafimy sobie wytłumaczyć, że przeżuwanie myśli jest bez sensu, że za wszystko odpowiada nasz plejstoceński mózg itd. A jednak coś wewnątrz nas zaczyna drżeć i pękać.
Pojawia się trudny do zdefiniowania niepokój, który narasta pod zewnętrzną pokrywą naszej pozornej kontroli umysłu. Budzimy się pewnej nocy wewnętrznie rozdygotani, serce bije jak młot. To nasza podświadomość za pośrednictwem ciała właśnie daje znać, że wcale tak dobrze nie radzi sobie z martwieniem się, jakby się to naszej świadomości wydawało. I wtedy wyłażą na powierzchnię wszystkie inne lęki, które kryły się do tej pory w ciemnych zakamarkach naszej duszy.
Co ciekawe, czynnikiem, który wyzwala ten stan, wcale nie musi być coś obiektywnie poważnego, ale coś, co nas złamie przede wszystkim subiektywnie. Zburzy to nasz spokój i spowoduje, że wszystkie narzędzia, z których do tej pory korzystaliśmy, staną się całkowicie bezużyteczne.
Każdy z nas ma przecież swoją emocjonalną piętę Achillesową i wystarczy, że ktoś lub coś nam na nią nadepnie.
Ratunek na podświadome martwienie się
Nowoczesna psychologia, jak i główni mentorzy rozwoju osobistego są zgodni co do tego, że najlepszym sposobem wpływania na podświadomość są afirmacje.
Jeśli jesteś osobą, która uważa, że afirmacje to takie bezsensowne klepanie „niekoniecznie zgodnych z rzeczywistością” banalnych formułek, to weź pod uwagę następujący fakt. Martwienie się to również bezsensowne klepanie „niekoniecznie zgodnych z rzeczywistością” tyle że negatywnych przekonań.
Wniosek nasuwa się sam. Jeśli już masz coś klepać w swojej głowie, niech to będzie coś pozytywnego. Zwłaszcza, że myśli są energią, która ma realną moc tworzenia rzeczywistości. Mówią o tym nie tylko „nawiedzeni” mistycy czy zwolennicy prawa przyciągania, ale również fizyka kwantowa.
Jak stworzyć skuteczne afirmacje na podświadome martwienie się?
Pisanie afirmacji to proces bardzo osobisty, który wymaga czasu, skupienia i umiejętności wejrzenia w siebie. Jak to zrobić krok po kroku?
Krok 1 Zidentyfikuj dwa najważniejsze obszary myślowe
Nasze myśli można podzielić na dwie podstawowe grupy:
- negatywne, które wywołują w nas nieprzyjemne stany emocjonalne ( myśli o tym, czego nie chcemy, czego się boimy)
- pozytywne (myśli o tym, co jest dla nas pożądane, czego pragniemy)
I na podstawie takiego prostego podziału należy budować afirmacje. Z jednej strony afirmacje, które stanowią antytezę naszych największych lękówi, a z drugiej strony te, które wzmacniają najczęściej pojawiające się pragnienia. Ponieważ Twoim celem jest znalezienie remedium na podświadome martwienie się, na tym etapie powinieneś skupić się wyłącznie na pierwszym obszarze myślowym.
Krok 2 Przez 7 dni prowadź dzienniczek uczuć
Aby zidentyfikować jakie konkretnie natrętnie myśli pojawiają się najczęściej w Twojej głowie dobrze jest przez tydzień prowadzić dzienniczek uczuć. Zrób prostą tabelkę i każdego dnia zapisuj konkretną myśl, jakie emocje w Tobie wywołała i jakie reakcje fizyczne temu towarzyszyły (np. przyspieszone bicie serca, drżenie rąk, ucisk w żołądku, w gardle itp.). Jeśli zaczniesz prowadzić dzienniczek uczuć, może być dla Ciebie sporym zaskoczeniem fakt, że większość nieprzyjemnych stanów emocjonalnych wynika nie z konkretnych zdarzeń, okoliczności, interakcji z innymi ludźmi, czy obiektywnych problemów, ale z Twoich własnych myśli.
Krok 3 Zamień negacje na afirmacje
Jeśli masz już listę konkretnych myśli: błędnych przekonań, negacji, możesz przejść do budowania ich przeciwieństwa. Zastąp myśli o strachu, brakach i ograniczeniach nowymi przekonaniami o odwadze, pewności i sile. Pamiętaj, że dwie różne rzeczy nie mogą istnieć w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Podobnie jest z Twoim umysłem: nie możesz myśleć o dwóch różnych rzeczach jednocześnie. Pozytywna afirmacja zniszczy myśl negatywną tak jak światło niszczy ciemność.
Krok 4 Powtarzaj, aż zatoną w Twojej podświadomości
W afirmacjach nie chodzi o powstrzymanie się od złych myśli jako takich, ale o powstrzymanie się od rozważania nad nimi, a to istotna różnica. Jedynym sposobem, aby to zrobić jest o nich zapomnieć poprzez automatyczne zastąpienie ich czymś innym. Gdy pojawiają się myśli wywołujące strach, złość czy smutek po prostu rozpocznij zapewnianie.
Będziesz mógł to zrobić tylko wtedy, jeśli wcześniej przygotujesz sobie listę pozytywnych utwierdzeń. Na początku możesz czytać je z kartki, a pod wpływem ciągłego powtarzania najpierw przenikną do Twojej pamięci, świadomości, a po dłuższym czasie rozgoszczą się również w Twojej podświadomości, usuwając tym samym poprzedniego lokatora – podświadome martwienie się. Afirmacje staną się częścią Ciebie, tak że obudzony w środku nocy, będziesz je w stanie wypowiedzieć. Niech to będą ostatnie myśli przed zaśnięciem i pierwsze po przebudzeniu.
Przykład afirmacyjnego pancerza antylękowego
Może w głębi boisz się, że nie jesteś dość dobrym kierowcą i prześladuje Cię widmo wypadku? Jest to doskonały przykład negatywnych przekonań, które powtarzasz w swojej głowie. Niekoniecznie są one zgodne z rzeczywistością.
Jeśli zdajesz sobie sprawę, jak trudną, odpowiedzialną umiejętnością jest prowadzenie samochodu, z dużym prawdopodobieństwem starasz się bardziej uważać na drodze i tym samym jesteś ostrożniejszym kierowcą. Afirmacja ta nie służy, aby wbić nas w nadmierne poczucie pewności siebie. Wręcz przeciwnie, służy wzmocnieniu naszej koncentracji i innych cech dobrego kierowcy.
Afirmacja dobrego kierowcy
Jestem uważnym i odpowiedzialnym kierowcą.
Prowadzę ostrożnie i bezpiecznie.
Szybko i prawidłowo reaguję w niespodziewanych sytuacjach na drodze.
Czuję się pewnie za kierownicą.
Jestem czujny, przewidujący i koncentruję się wyłącznie na jeździe.
Podczas jazdy łączę mój umysł z moimi oczami i świadomie analizuję to, co widzę na drodze.
Zawsze zatrzymuję się na czerwonym świetle!
Prowadzę precyzyjnie i spokojnie.
Zachowuję szacunek i życzliwy stosunek do innych użytkowników ruchu: kierowców, rowerzystów, motocyklistów oraz pieszych.
Wypowiadanie afirmacji jest skuteczną metodą zarówno na świadome, jak i podświadome martwienie się. Nie możesz przecież martwić się, że będzie źle i jednocześnie utwierdzać się w przekonaniu, że będzie dobrze. Dlatego używaj potęgi afirmacji, wszędzie gdziekolwiek będziesz: w domu, w samochodzie, w biurze, aż staniesz się odbiorcą jej dobroczynnych efektów.
Dziękuję za ten post. Teraz inaczej na to wszystko patrzę. Dziękuję