Przełom roku to zazwyczaj intensywny czas planowania, wyznaczania celów, zadań i reorganizacji priorytetów. I dla wielu z nas na tym się kończy. Zaczyna brakować czasu, zapału, wiary, wytrwałości w realizacji noworocznych postanowień. Następnie przychodzi smutna refleksja, że oto znów nam się nie udało, co pociąga za sobą poczucie winy i spadek poczucia własnej wartości. A gdyby tak zacząć od końca? Zamiast przygotowywać zwyczajowe „To-Do list”, sporządzić „I did list”?
Stary Rok vs Nowy Rok
Natura ludzka jest niezmienna jeśli chodzi o szybkie zapominanie sukcesów i ciągłe rozpamiętywanie porażek. Dlatego zarówno w psychologii, jak i w duchowości powszechnie stosuje się wszelkiego rodzaju formy praktykowania wdzięczności, czyli inaczej doceniania siebie, innych, rzeczy, zdarzeń i okoliczności. I jedną z form dowartościowywania siebie jest stworzenie listy wszystkiego, co udało nam się osiągnąć w mijającym roku.
Nie jest to łatwe, bo wykonane zadania, osiągnięte cele i zrealizowane plany zwykle wrzucamy szybko i bezpowrotnie do czeluści bezkresnego wora z etykietą: „To nie było wcale takie trudne”, „Nie ma się czym chwalić”, „Co prawda osiągnąłem to i tamto, ale jeszcze tyle przede mną”.
Bezlitośnie i z uporem maniaka nie pozwalamy sobie docenić samych siebie, naszych wysiłków, pracy, sukcesów i wszystkich pięknych, wartościowych chwil, których doświadczyliśmy w mijającym roku. Czekamy zwykle, aby „ten rok” wreszcie się skończył i aby Nowy Rok przyniósł więcej, bardziej, lepiej.
Mijający rok traktujemy jak balast, który chcemy z siebie zrzucić, a Nowego Roku wypatrujemy z nadzieją, entuzjazmem i niecierpliwością. Hucznie witamy Nowy Rok, traktujemy go z szacunkiem, o czym świadczy chociażby pisownia wielką literą i robimy z niego święto. Stary rok szybko popada w niełaskę, nawet jeśli był dla nas obiektywnie dobry.
Moja osobista refleksja
Od wielu lat nie świętuję hucznie Sylwestra i nie wyczekuję go. Zawsze z sentymentem wspominam Stary Rok, nawet jeśli wcale nie był taki dobry. Staram się przypomnieć sobie wszystko to, co wartościowego dla mnie przyniósł. Nowy Rok jest dla mnie jedną wielką niewiadomą, ekscytującą, ale niepewną. Z mijającego roku mogę z kolei realnie wycisnąć to, co najlepsze i cieszyć się tym. Przełom roku jest dla mnie bardziej czasem refleksji, wdzięczności i doceniania niż planowania i wyczekiwania.
I did list
Każdy z nas bez wyjątku jest w stanie przygotować listę rzeczy, które udało mu się zrobić w minionym roku. Można się w tym celu posłużyć notatkami, kalendarzami, wszystkimi starymi „to do list”, które przygotowywaliśmy w ciągu roku. Jeśli podejmiemy ten wysiłek, zdziwimy się jak wiele udało nam się zrobić i jak byliśmy dzielni. Często będą to sprawy, których w ogóle wcześniej nie braliśmy pod uwagę. Możemy zawrzeć m.in. wszystkie nieoczekiwane problemy i wyzwania, z którymi sobie poradziliśmy. Trudne chwile możemy opatrzeć komentarzem: „Było cholernie ciężko, ale dałem radę, jestem wielki!”.
I did list jest bardzo praktycznym narzędziem, które pomaga nam zauważyć nas samych. Zazwyczaj widzimy siebie przez pryzmat innych osób, z którymi się nieustannie porównujemy. Ta lista pomaga nam wyeksponować nasze wysiłki, sukcesy, a w konsekwencji naszą siłę, której bardzo często nie jesteśmy świadomi lub której konsekwentnie nie doceniamy.
Tak więc zanim przejdziemy do sporządzania euforycznej listy noworocznych postanowień, usiądźmy spokojnie i zastanówmy się nad tym, jak wiele udało nam się osiągnąć w Starym Roku. I napawajmy się jak najdłużej uczuciem dumy i spełnienia!
Mnie nigdy nie wychodziły noworoczne postanowienia, więc od kilku lat ich po prostu nie robię. Stawiam sobie za to cele w ciągu roku. Zazwyczaj 1 większy podzielony na kilka kroków i rozłożony w czasie. Dopiero jak go osiągnę, stawiam sobie kolejny. Łapanie kilku srok za ogon dla mnie zawsze kończyło się niepowodzeniem. Prowadzę też “dzienniczek sukcesów”, w którym zapisuje sobie raz na jakiś czas bilans ostatnich osiągnięć i zrealizowanych planów. Daje mi to powera do kolejnych działań.
No i brawo! Szczególnie za dzienniczek sukcesów. Uważam, że każdy powinien w takiej czy innej formie odnotowywać swoje osiągnięcia. Pamięć ludzka jest zawodna, ale w przypadku sukcesów cierpimy na prawdziwego Alzheimera 🙂
Ten rok był naprawdę super.