Skąd ten pomysł?
W przestrzeni blogowej nie znalazłam ani jednego miejsca, w którym problem martwienia się zostałby potraktowany kompleksowo. Istnieją pojedyncze wpisy, w ramach szeroko pojętego rozwoju osobistego i walki ze stresem. Uważam jednak, że temat zamartwiania się zasługuje zdecydowanie na swoje oddzielne miejsce w sieci.
Dlaczego „spokój ducha”?
Z psychologicznego punktu widzenia nie powinniśmy się skupiać na tym, czego nie chcemy. Przeciwieństwem zamartwiania jest wewnętrzna równowaga, harmonia umysłu czyli spokój ducha. Stan, który stanowi najwyższą formę szczęścia i do którego wszyscy powinniśmy dążyć.
Dlaczego odnaleźć a nie osiągnąć spokój ducha?
Osiągamy zawsze coś na zasadzie wzrostu, coś powstaje z niczego lub coś się zwiększa. Spokoju ducha nie musimy tworzyć lub zwiększać, bo mamy go w sobie od zawsze. Musimy go tylko odnaleźć.
Dla kogo ten blog?
Dla wszystkich, którzy się martwią, boją, przejmują, stresują i chcieliby to zmienić za pomocą konkretnych narzędzi i metod prezentowanych na blogu.
W jakim celu powstał?
Aby pomóc ludziom, po prostu. Żeby przestali trwonić swoją bezcenną życiową energię, która jest zasobem wymagającym szczególnej troski i mądrego zarządzania. Moim zamiarem jest prezentowanie konkretnych treści, wskazówek i narzędzi jak przestać się martwić i odnaleźć spokój ducha.
Witam wszystkich serdecznie i zapraszam do zmiany życia na lepsze.
Bać się trzeba.Kto się nie boi ten wiele razy pakuje się w sytuacje na granicy ryzyka czy wręcz ryzykowne.Uważam ,że banie się to element właśnie spokoju ducha.
Myślę, że nie powinniśmy mylić pojęć takich jak strach i rozsądek. Strach to irracjonalny lęk, podczas gdy rozsądek to m.in. mądre szacowanie ryzyka, niepodejmowanie działań, które mogłyby pociągnąć za sobą negatywne konsekwencje. Lęk jest zaprzeczeniem spokoju ducha.
Co innego banie się czyli obawy a co innego ustawiczne lękanie się.To lękanie się właśnie stanowi problem.