Droga do spokoju ducha

Droga do spokoju ducha w 7 krokach

droga do spokoju ducha

Droga do spokoju ducha jest uważana przez rozmaite systemy filozoficzne i religijne za wartość samą w sobie. Kroczenie tą drogą jest nawet ważniejsze niż dotarcie do celu. Bo samo bycie na dobrej drodze życia może dać prawdziwe szczęście i spełnienie. 

“Dobrze jest dotrzeć do celu wędrówki, ale wtedy okazuje się, że najważniejsza jest… sama podróż. Która nigdy się nie kończy.” Agnieszka Maciąg

Krok 1 Akceptacja

Akceptacja

Droga do spokoju ducha zaczyna się od akceptacji. To prawdziwy klucz. Bez względu na to, z jakim problemem czy sytuacją przyszło nam się zmierzyć pierwszym krokiem do tego, aby przestać się martwić jest akceptacja. Przy czym akceptacji nie należy absolutnie utożsamiać z rezygnacją z działania, obojętnością, biernością czy uległością. Akceptacja wcale nie musi oznaczać zgody na coś np. akceptujemy istnienie zła na świecie (jako przejaw dwoistości natury: dobro i zło, prawda i kłamstwo), ale nie musimy się na nie zgadzać, a tym bardziej mu się poddawać.

Akceptacja jest raczej rodzajem przyjęcia do wiadomości oczywistości i nieuchronności pewnych zjawisk, rzeczy, zdarzeń, sytuacji, problemów, z którymi przyszło lub przyjdzie nam się zmierzyć. Jest podobna do stanu medytacji, w którym główną rolę gra spokojna obserwacja przepływających przez umysł myśli. My również obserwujemy i akceptujemy sam fakt istnienia danego problemu, jako że problemy są częścią ludzkiego życia. Akceptacja bardzo często przynosi spokój, ulgę i jest pierwszym krokiem do głębokiej zmiany i budowania wewnętrznej siły.

Dlaczego akceptacja jest tak ważna? Bo pozwala nam uciszyć burzę emocjonalną, która rozszalała się w naszych sercach. Jakże często miotamy piorunami gniewu i złości, zalewa nas fala niepohamowanego strachu, a chmury bezradności przesłaniają nam całkowicie szerszą perspektywę i logiczne myślenie.

Tylko wypływając na spokojne wody wewnątrz siebie, możemy realnie sobie pomóc. Swoją drogą samo słowo „pomoc” ma ciekawą etymologię (po+moc). Szukając mocy, wybieramy się „po moc” do naszych własnych zasobów duchowych lub też udajemy się „po moc” do innych, którzy tą moc posiadają i mogą jej nam użyczyć.

 

Krok 2 Adaptacja

Adaptacja

Adaptacja oznacza psychiczne przystosowanie się do zaistniałego problemu. Przyjęcie do wiadomości, że dana sytuacja będzie wymagała od nas zmiany. Zmiana jest wpisana w egzystencję człowieka, dlatego zdolności adaptacyjne mają nieocenioną wartość w drodze do wewnętrznego spokoju. Problemy wymagają od nas różnych rzeczy: wysiłku, pracy, odwagi, przełamywania ograniczeń, poświęceń lub innych form działania bądź czasem również biernej reakcji.

Niepisana zasada w psychologii mówi o tym, że najszczęśliwsi ludzie to ci najbardziej elastyczni, którzy dobrze radzą sobie z niepewnością i potrafią się przystosować. Pamiętaj, że niekoniecznie to, co Ty wybierzesz dla siebie będzie lepsze od tego, co wybierze dla Ciebie los. Adaptacja dotyczy w dużej mierze spraw, na które nie mamy wpływu. Często nie masz wyboru i musisz zaakceptować daną sytuację i przystosować się do niej.

Nawet jeśli tak się stanie, nie martw się. Poradzisz sobie! Pamiętaj, że my ludzie, jesteśmy zaskakująco skuteczni w radzeniu sobie z realnymi problemami (a beznadziejni w przypadku tych wyobrażonych). Jesteśmy do tego ewolucyjnie przystosowani. Wola życia, instynkt przetrwania, intuicja, a przede wszystkim potęga umysłu to bardzo silna oręż, którą dysponuje każdy z nas. Trzeba tylko zrobić z nich właściwy użytek.

 

Krok 3 Logika

Logika

Zamiast się zamartwiać przeanalizuj na chłodno problem bez udziału zbędnych emocji takich jak strach, bezradność czy apatia. Zaburzają one logikę myślenia, a chodzi o to, żeby ten proces przebiegł maksymalnie efektywnie i bez zakłóceń. Przemyśl swoją sytuację na trzeźwo, chłodno i logicznie. Powiedz sobie kilka razy:

Teraz używam wyłącznie potęgi mojego umysłu. Na czas myślenia zamrażam definitywnie moje emocje. Pozostaje tylko mój rozum i sytuacja, z którą muszę się zmierzyć.

Pomocne będzie rozpisanie/rozrysowanie sytuacji na kartce papieru z jak najbardziej szczegółowym wyodrębnieniem poszczególnych problemów/zagrożeń.

W pierwszej kolejności oddziel to na co masz wpływ, od tego na co nie masz wpływu. Sprawy, na które nie masz wpływu, przeanalizuj dodatkowo pod kątem zminimalizowania ich negatywnych konsekwencji. Zastanów się głęboko, co możesz zrobić, żeby konsekwencje dotknęły Cię w możliwie jak najmniejszym stopniu. Jak możesz się przygotować, jakimi środkami, narzędziami dysponujesz, aby zniwelować zagrożenia, co możesz zrobić?

Myśl logicznie
To jest czas znajdowania rozwiązań, przygotowywania strategii działania, organizowania środków zaradczych. Jeśli mimo wszystko, zmartwienia będą dalej kołatać się w Twojej głowie, odgoń je jak natrętną muchę. Przywołaj swój umysł do porządku: machnij energicznie ręką, klaśnij, uderz w stół. Powtórz ponownie słowa:

Teraz używam wyłącznie potęgi mojego umysłu. Na czas myślenia zamrażam definitywnie moje emocje. Pozostaje tylko mój rozum i sytuacja, z którą muszę się zmierzyć.

Skup się wyłącznie na logice!
Pamiętaj, że martwienie się i myślenie to dwie różne rzeczy.

 

Krok 4 Reakcja

Reakcja

Kiedy już przeanalizujesz sytuację, ocenisz logicznie na co masz wpływ i co możesz zrobić, aby się zabezpieczyć, włącz tryb reagowania na bieżąco. Nie wolno Ci się zamartwiać. Martwienie się na zapas choć uciążliwe jest akceptowalne jedynie w czasach prosperity. W najgorszym wypadku obniży jakość naszego życia, nadwątli zdrowie czy zablokuje prawdziwy potencjał, jakim dysponujemy.

W czasach niepokoju, realnego zagrożenia, podważenia podstawowych wartości takich jak zdrowie, bezpieczeństwo i byt, martwienie się powinno zostać całkowicie wyrugowane z naszego umysłu na rzecz reagowania na bieżąco. Zachowaj czujność i uwierz, że cokolwiek się wydarzy, poradzisz sobie, bo masz w sobie ogromne pokłady mocy, rozumu, nadziei i silnej woli. Zaufaj sobie!

Dlaczego warto reagować na bieżąco? Bo martwienie się jest jak wróżenie z fusów. Myślisz o jednym, a zdarza się coś zupełnie innego. Dlatego nie zamartwiaj się wirusem, chorobą, zdrowiem, bo zagrożenie może przyjść z zupełnie innej strony, niż się spodziewasz.
A może nie nadejdzie w ogóle? Może wszystko się ułoży? Możliwości jest tak wiele, że jedyną słuszną postawą jest czujność, rozsądek i reagowanie na bieżąco.

 

Krok 5 Relatywizacja

Relatywizacja

Idealnym przykładem relatywizacji są słowa Harolda Abbotta:

“Martwiłem się bardzo, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem na ulicy człowieka, który nie miał nóg.”

Bez względu na to, jak wielki wydaje się być problem, którym się obecnie martwisz:
a) Zawsze może być gorzej
b) Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma o wiele trudniejszą sytuację

Relatywizacja polega na spojrzeniu na swoje problemy z odpowiedniej perspektywy. Obiektywizm w ocenie rangi naszym problemów pomaga ostudzić emocje. Jednym z największych wad charakteru większości ludzi jest nadmierne skupianie się na sobie i na swoich odczuciach. Pamiętaj, że inni ludzie również mają problemy, często o dziesiątki kalibrów większe niż Twoje. Wielu z nas ma tendencje do nadmiernego zamartwiania się nawet małymi rzeczami, ale ponieważ są one nasze, więc wydają się większe i ważniejsze. Relatywizuj, zamień subiektywizm na obiektywizm. Droga do spokoju ducha jest właściwa tylko wtedy, jeśli patrzysz na zdarzenia z właściwej perspektywy.

Dobrym sposobem na relatywizację i nabranie obiektywizmu jest również przypomnienie sobie, jakie zmartwienia mieliśmy w przeszłości.

Wróć do czasów sprzed pandemii. Przypomnij sobie jak wyglądało Twoje życie. A przede wszystkim wyszukaj w pamięci wszystkie zmartwienia, które zaprzątały twoją głowę jeszcze na początku ubiegłego roku? Czy była to praca, nierozwiązane konflikty, niespełnione oczekiwania? Może prześladowało Cię widmo rozmaitych niepowodzeń? Skoncentruj się na nich, wypisz je i zastanów się, jak się mają te wszystkie troski do obecnej sytuacji?

Część z nich prawdopodobnie nie straciła na swojej aktualności, ale czy większość nie zdaje się jednak być nic nie znaczącą błahostką? Może np. martwiłeś się, że za mało zarabiasz a teraz zastanawiasz się czy w ogóle będziesz miał pracę. Czy większość Twoich zmartwień sprzed pandemii nie była przejawem martwienia się na zapas i wyolbrzymiania problemów? Sam teraz widzisz, jak to działa. 90% tego, czym się martwimy nigdy się nie zdarza, tymczasem 10% zmartwień przychodzi zupełnie z innej strony.

Bardzo prawdopodobne, że również sprawy, którymi się obecnie zamartwiasz za 1, 2 czy 5 lat będą tylko mglistym wspomnieniem wyobrażenia, które nigdy się nie zrealizowało.

 

Krok 6 Zaufanie

Zaufanie

Nie popadaj w skrajności, nie bądź hurraoptymistą, ale nie uprawiaj też czarnowidztwa. Martwienie się jest właśnie popadaniem w skrajność, a Ty potrzebujesz zrównoważonego myślenia. Mądrze kalkuluj ryzyko, ale nie upatruj wszędzie zagrożeń. Bądź zapobiegliwy, ale nie pozbawiony wiary. Przede wszystkim jednak zaufaj sobie i temu, że cokolwiek się stanie, poradzisz sobie. Droga do spokoju ducha polega w głównej mierze właśnie na zaufaniu.

„Wszyscy potrafimy znieść tragedię i klęskę i zatriumfować nad nimi – jeśli musimy. Tylko nam się wydaje, że jest to nie do zniesienia; mamy zaskakujące pokłady siły wewnętrznej, która pozwala nam przetrwać wszystko. Jesteśmy mocniejsi, niż nam samym się wydaje.” Dale Carnegie

Zaufaj także Sile Wyższej. Uwierz w boski plan. Oddaj Bogu swój lęk i bezradność, a w zamian poproś Go o siłę, mądrość i nadzieję.

„Bóg zawsze pomaga, choć nie rozumiemy jego planów. Cierpienie może zamienić się w radość. Nie wolno tracić nadziei.” Antonio Pelingen

 

Krok 7 Nadzieja

Nadzieja
W każdym z nas nadzieja może się znajdować na innym poziomie i w innym miejscu. Dla jednych będzie dostępna tuż pod powierzchnią, a inni będą musieli kopać przez wiele dni, tygodni, miesięcy. Jedno jest pewne: nadzieja jest w każdym z nas!

Jedni mogą ją znaleźć na poziomie wiary: w Bogu, w modlitwie. Drudzy sięgną do niewyczerpalnych zasobów podświadomości i w swoim wnętrzu znajdą spokój ducha i przekonanie, że będzie dobrze. Innym nadzieja odsłoni się jeszcze w innej postaci.

Wiele osób czuje bezradność, brak wiary i nadziei wobec obecnej sytuacji na świecie. Jedni boją się wirusa, drudzy tym, co może za nim stać. Jedni uważają, że pandemia jest spowodowana przez czynnik naturalny, inni, że jest zaplanowaną akcją o zasięgu globalnym. Bez względu na nasze przekonania należy pamiętać, że kiedy nic nie jest pewne, wszystko jest możliwe. Ani jedni ani drudzy nie powinni tracić wiary.

Ci, którzy obawiają się choroby, powinni mieć nadzieję, że przecież każda pandemia/epidemia kiedyś się kończy. Albo wygaśnie w sposób naturalny, jak to już w przeszłości bywało, albo zostanie pokonana z pomocą medycyny. „I to przeminie” jak mawiają buddyści.

Ci, którzy są zwolennikami drugiej opcji, powinni wierzyć, że nawet jeśli zło ma jakiś plan, to ten plan nie musi się zrealizować. Woody Allen powiedział „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Kto wie, czy Bóg nie pokłada się właśnie ze śmiechu, patrząc na plany złych ludzi…

 

Droga do spokoju ducha to droga do szczęścia. Warto zrobić te 7 kroków, aby się do niego przybliżyć.

Zapraszam na facebook

Dodaj komentarz

avatar
  Subskrybuj  
Powiadom o